Światowa kariera rozpoczęta przez młodzieńczy żart
Gdy zaczynali swoją karierę podchodzili do swojej twórczości z bardzo dużym dystansem. Ich nazwy były zabawne, ale ostatecznie przybrały poważny charakter w postaci Florence and The Machine. Obecnie znani są oni w wielu zakamarkach globu, do których w ostatnim czasie dotarła ich nowa płyta Dance Fever, która ma niewiele wspólnego z taneczną gorączką.
W 2006 roku Florence Welch razem z koleżanką Isabell Summers rozpoczęły wspólne koncertowanie. Wówczas nazwały się w sposób żartobliwy jako Florrible + Misrabella. Następnie postanowiły dokonać zmiany i ewoluowały w Florence Robot/Isa Machine. Jednak dość szybko się zorientowały, że szyld pod którym występują jest za długi. Postanowiły więc w 2007 roku dokonać korekty i to właśnie wtedy narodziła się grupa Florence and The Machine, która w ostatnich piętnastu latach skomponowała pięć studyjnych albumów. Debiutancki krążek ujrzał światło dzienne w 2009 roku i nosił nazwę Lungs. Z kolei piąte i najnowsze wydawnictwo zostało oddane naszym uszom w maju tego roku i przybrało tytuł Dance Fever. Jak przyznała wokalistka grupy w rozmowie z Zane Lowe, wszystko to co znalazło się na najświeższej płycie, jest zapisem spostrzeżenie, które gromadziły się w jej głowie przez całą dotychczasową karierę.
Dance Fever mistyczna nowość od Florence and The Machine
Muzyka, którą znajdziecie na tym wydawnictwie jest bardzo dobrze przemyślana i zaplanowana. W zasadzie każdy dźwięk, który można tutaj usłyszeć pojawia się w odpowiednim momencie. Kiedy trzeba poszczególne rytmy porażają swoją delikatnością doprowadzając do wzruszenia. W innym przypadku dotykają swoją siłą wprowadzając element grozy i szacunku, a niekiedy są tak żwawe, że nie sposób utrzymać nogi w bezruchu.
Wszystkie te efekty zostały uzyskane za pomocą przeróżnych instrumentów. Dla mnie najbardziej zauważalna była mocna perkusja, delikatne elementy smyczkowe – przenoszące wyobraźnię do czarodziejskiej krainy oraz przepiękna gitara akustyczna, która jest cieplejsza niż płomienie niejednego ogniska. Nie zabrakło też nieco nowocześniejszych elementów, które zostały sprytnie wkomponowane w kompozycji My Love. A wszystko to ubarwił magicznie doskonały wokal Florence Welch.
Jeżeli chodzi natomiast o słowa, które wyśpiewuje wokalistka, to jak sama przyznała w wywiadzie dla Apple Music, tworząc lirykę na Dance Fever prowadziła ona dialog sama ze sobą. Głównym pytaniem, które zadawała sobie było Dlaczego? w odniesieniu do egzystencjalnych sfer życia. Nie dziwi więc fakt, że niektóre utwory zyskały tak znaczące tytuły jak: Girls Against God, Dream Girl Evil czy Prayer Factory. Z kolei otwierające album King stało się manifestem Florence, odnoszącym się do swojej siły w świadomym podejmowaniu decyzji. I właśnie tak należy odbierać pod kątem tekstów to wydawnictwo, jako dojrzałe spojrzenie na świat, poparte wieloletnim życiowym doświadczeniem.
Muzyczny pamiętnik o tytule Dance Fever
Przyznam szczerze, że jestem daleki od nazywania siebie wielkim fanem Florence and The Machine, ale bardzo szanuję twórczość, którą oni prezentują. W najnowszym wydawnictwie również znalazłem piosenki, które w sposób znaczący do mnie przemówiły. Do tych, które najbardziej przypadły mi do gustu zaliczam: King z bardzo fajną i mocną perkusją, wzruszające Back In Town, Girls Against God ze wspomnianą ciepłą gitarę akustyczną, Dream Girl Evil nacechowane nieco żwawszą i energiczną rytmiką czy The Bomb, które jest cudowną opowieścią, o bardzo osobliwym podejściu do miłości.
Wymienione kompozycje zaliczam do ulubionych z całego albumu. Jednak Dance Fever najlepiej przesłuchać w całości. Wszystko dlatego, że melodie, które zostały na nim zawarte tworzą niezwykły i bardzo pochłaniający magiczny klimat. Naciskając play na swoim odtwarzaczu, jak za dotknięciem różdżki otwiera się przed nami pamiętnik, w którym słowa idąc w parze z muzyką, zabierają nas do mistycznego świata, gdzie nasza wyobraźnia balansuje na cienkiej linie, co i rusz dotykając tego, co jest prawdziwe bądź nie.
Dlatego jeżeli nie boisz się tego co nieznane, a w parze z brakiem lęku idzie chęć rozwikłania metaforycznych zagadek Florence Welch, warto dać się zaprosić do jej świata. Jak przyznała wokalistka, muzyka którą zawarła na najnowszym albumie jest spełnieniem jej muzycznych ambicji. W związku z tym myślenie o zakończeniu nagrywania nie jest dla niej stresujące. Jednak nie ma co panikować, bo jak usłyszycie w zamykającym płytę Morning Elvis, piosenki nadal wychodzą naturalnie spod pióra piosenkarki i póki co, zespół nie zamierza wybierać się na emeryturę, dlatego spokojnie można się zachwycać ich piątym krążkiem.