Debiut z piosenkami, których podobno nikt nie chciał
Naprawdę ma na imię Piotr. W branży muzycznej jest od lat. Był częścią zespołów znanych i lubianych wykonawców. Pomagał przy tworzeniu wielu hitów, a nawet grał w Męskim Graniu. Jednak dopiero przed rokiem wyszedł z cienia bardziej znanych kolegów. Stworzył melodie do których sam postanowił zaśpiewać, a całość została zebrana na debiutanckim albumie.
Piotr Rubik jest znany w świecie muzyki od lat pod pseudonimem Rubens, w tym czasie z niejednego muzycznego pieca miał okazję jeść chleb. Do tej pory był częścią zespołu LemOn, a także grał z Darią Zawiałow. Oprócz tego komponował wspólnie z Mrozem i był zaangażowany w projekt Mazolewski/Porter. Dodatkowo był współtwórcą takich grup jak The And czy Bulblewires. Jego główną atrybutem we wszystkich tych przedsięwzięciach była gitara. To właśnie z poczynań na tym instrumencie, dał się poznać szerszej publiczności. Skrzętnie jednak skrywał swoje zdolności wokalne i nikt chyba się nie spodziewał, że takowe posiada. On sam w pewnym momencie poczuł potrzebę solowego projektu. Od pragnienia przeszedł do realizacji. Jego pomysły zaczęły materializować się w postaci muzyki, do której napisał samodzielnie teksty. Wówczas przeszedł do procesu nagrywania, w którym większość pracy wykonał sam. Okazało się więc, że jest wszechstronnie uzdolniony muzycznie. Jedyne wsparcie przy tworzeniu jakie otrzymał, było związane z grą na bębnach (zaprosił do współpracy Michała Bryndala oraz Tomasza „Harry’ego” Waldowskiego) i pianinie (tutaj wspomógł go Piotr Walicki). Cały proces twórczy zaowocował dwunastoma kompozycjami, które trafiły na krążek o nazwie Piosenki, których nikt nie chciał.
Rubens i jego Piosenki, których nikt nie chciał
W przypadku wydawnictwa tworzonego niemalże w całości przez gitarzystę, nie mogło być inaczej i to właśnie różne odmiany instrumentów strunowych są tutaj tymi wiodącymi. Dodatkowo usłyszeć można również pianina czy organy. Gdzieniegdzie przewijają się syntezatory, a całość ubogaca perkusja. Muszę przyznać, że ostatnia z wymienionych jest tutaj na najwyższym poziomie. Rzadko kiedy melodie bębnów przykuwają moją uwagę, ale w tym przypadku to zrobiły i niejednokrotnie mnie nawet zachwyciły.
Brzmienie, które powstało przy użyciu wspomnianych wyżej narzędzi, jest urocze i w większości spokojne, a nawet balladowe. Zaledwie cztery kompozycje mają nieco żwawszy charakter. W całości słuchając tych melodii można lekko unieść się nad ziemię, a lewitacja ta jest niezwykle przyjemna. Niejednokrotnie w jej trakcie można się wzruszyć. Nie brakuje też nieco marzycielskich sfer, które skutecznie oddalają od twardego podłoża. Dlatego tak skomponowana muzyka skutecznie uprzyjemnia chwile, pozwalając zapomnieć o codziennych troskach.
Na tle takich dźwięków pojawia się śpiew Rubensa, który nie jest najgorszy, ale też nie zachwycił mnie w sposób stuprocentowy. Wokalista opowiada w tekstach głównie o miłosnych rozterkach, które momentami stanowią rozliczenie z przeszłością. Obecny jest również temat tęsknoty, smutku czy troski o kogoś, do kogo nie mamy już dostępu. Historie zawarte w liryce skutecznie rzucają nowe światło na znaczenie tytułu całego albumu.
Debiutancki krążek Rubensa, zatytułowany został Piosenki, których nikt nie chciał. Patrząc na same opowieści uchwycone w utworach, myślę że to właśnie do nich nawiązuje nazwa całego wydawnictwa. Mianowicie nikt nie chce mieć negatywnych uczuciowych doświadczeń, a tym bardziej o nich śpiewać. Piotrowi Rubikowi wyszło to jednak na dobre, gdyż jego pierwszy solowy projekt jest bardzo dobry i słucha się go z dużą przyjemnością. W związku z tym z całą pewnością stwierdzenie iż nikt jego piosenek nie chciał jest bezpodstawne.
Piotr „Rubens” Rubik – kowboj, który postawił na indywidualizm
Chyba każdy z nas, gdy słyszy słowo kowboj, w swojej głowie widzi mężczyznę w dżinsach, kraciastej koszuli, kapeluszu i z rewolwerem przy swoim pasku. Ja osobiście natomiast gdy myślę o muzycznym obrazie kowboja, to zawsze są nim dla mnie gitarzyści. Ich bronią jest wisząca na szyi gitara, z której przy użyciu riffów potrafią wystrzeliwać niezwykłe melodie.
Piotr „Rubens” Rubik do tej pory stał ze swoim melodyjnym pistoletem gdzieś na uboczu znanych formacji. Po przebyciu Polski z licznymi kompanami, postanowił założyć własną bandę i spróbować dźwiękami skraść serca słuchaczy. Pierwszy napad na ich uszy wykonał przy użyciu Piosenek, których nikt nie chciał. Przeciwstawnie jednak do tytułu debiutanckiego krążka, melodie które na nim znajdziecie, nie wzbudzą niechęci, a zrobią zupełnie coś innego. Zaczarują i porażą w bardzo przyjemny sposób.