Arctic Monkeys kontynuują i rozwijają drogę obraną przed czterema laty
Do niedawna ich muzyka kojarzona była z rockowym szaleństwem. Ich dźwięki elektryzowały miliony ludzi z całego świata, a oni sami dawali im pełne energii melodie. Jednak wydając Tranquility Base Hotel & Casino obrali oni zupełnie inną drogę. Teraz powracają do nas ze swoim nowym The Car, które pokazuje, że wytyczona przed kilkoma laty trasa, nie była tylko chwilową fascynacją.
Arctic Monkeys to zespół, który ma na swoim koncie już siedem studyjnych krążków. Przez długi czas formacja ta tworzyła pełne werwy i rockowego pazura melodie, które skutecznie zachęcały do rytmicznych skoków i rzucania głową na prawo i lewo. Takie kompozycje były ich dziełem, aż do 2018 roku. Wówczas wydali oni swój szósty studyjny krążek Tranquility Base Hotel & Casino będący dla wielu nie lada szokiem. Wszystko dlatego, że ich brzmienie nagle zwolniło i z tego porywającego, stało się hipnotyzującym i zniewalającym (Szczegółowy opis tego wydawnictwa znajdziecie TUTAJ). Wielu fanom takie posunięcie się nie spodobało i zaczęli oni wypatrywać kolejnego krążka, mając nadzieję na powrót ich ukochanych szalonych muzyków. Oczekiwanie to trwało cztery lata, aczkolwiek myślę, że już po ukazaniu się singli promujących The Car, sympatycy tęskniący za Arctic Monkeys sprzed 2018 roku zwątpili w ich powrót. Ja natomiast zacząłem sobie ostrzyć przysłowiowe zęby, gdyż nowa twarz tego zespołu bardzo przypadła mi do gustu. Nim jednak mogłem usłyszeć cały krążek, ujrzałem okładkę albumu, która jest fotografią zrobioną przez perkusistę Matta Heldersa i przedstawia samochód stojący samotnie na parkingu. To intrygujące zdjęcie zapowiada interesujące melodie zabierające wyobraźnię i zmysły w bardzo przyjemne rejony.
Bujające i wyważone The Car od Arctic Monkeys
Gdyby ktoś z Was zapytał mnie, jak obecnie brzmi Arctic Monkeys i poprosił o krótkie i zrozumiałe przedstawienie ich twórczości, to pokusiłbym się o następujące stwierdzenie – rockowy zespół odarty z zadziorności, ale wzbogacony instrumentami najczęściej kojarzonymi z muzyką poważną. Wszystko dlatego, że melodie zawarte na ich najnowszym The Car to głównie mieszanka pianina, gitar elektrycznych i akustycznych oraz dużej ilości instrumentów smyczkowych. Te ostatnie wiodą tutaj zdecydowany prym, co niejednokrotnie wprowadzało mnie w zachwyt.
Nowe dźwięki pochodzącej z Wielkiej Brytanii formacji są skrojone pod słuchacza, lubiącego stonowane melodie, ubarwiane licznymi smaczkami i prowadzone w jednostajnym tempie. Sama nazwa The Car w mojej ocenie idealnie pasuje do tego wydawnictwa. Wszystko dlatego, że za sprawą jego brzmienia, można je odbierać jako wnętrze dobrze znanego nam auta, którym przejeżdżamy tysiące kilometrów. Podróże te odbywają się zazwyczaj płynnie, a obrazy widoczne za szybą są podobne, aczkolwiek co i rusz zaskakują nas jakieś niesamowite widoki. Właśnie tak brzmi ta płyta. Jej muzyka spokojnie sobie trwa, mając u swoich podstaw przyjemne i lekkie pianino oraz czarodziejskie i marzycielskie sekcje smyczkowe. Z kolei całość dopełniana jest wstawkami lekko pikantnych partii solowych gitar. Jednak tak, jak w każdej podróży, tak i tutaj nie jest cały czas przyjemnie. W piosence Sculpture of Anything Goes otrzymujemy przerażające i ponure melodie niczym burzowa pogoda. Jednak jest to jedyna anomalia, która uprzykrza miłą wyprawę.
Jeżeli chodzi natomiast o sekcję liryczną, to muszę przyznać, że teksty są tutaj bardzo plastyczne i metaforyczne, dlatego nie pokuszę się o interpretowanie każdego z utworów. Wszystko ze względu na fakt, że prawdziwe ich znaczenie zna prawdopodobnie tylko sam autor, a każda inna osoba będzie odbierać je indywidualnie. Przykładowo Body Paint jest dla mnie opowieścią o tak dobrej znajomości kogoś, że już po zachowaniu jego ciała, jesteśmy w stanie określić, co ma na myśli. Z kolei I Ain’t Quite Where I Think I Am opowiada o znalezieniu się w miejscu, w którym nie do końca chcemy być. Jednak to tylko dwa przykłady, bo tak jak wspominałem, teksty są mocno metaforyczne dlatego całościowo pozostawiam je do Waszej własnej interpretacji, która za sprawą towarzyszących słowom dźwiękom, na pewno będzie niezwykle przyjemnym doświadczeniem.
Muzyczne arcydzieło, które przeciwstawia się trendom
Przyznam szczerze, że gdy w 2018 roku czytałem głosy niezadowolenia fanów Alexa Turnera i spółki, wywołane przez Tranquility Base Hotel & Casino, byłem w lekkim szoku. Wszystko dlatego, że mnie osobiście album ten rozkochał w sobie od pierwszego usłyszenia. Słuchałem go przez wiele tygodni bez ustanku, a teraz za każdym razem, gdy do niego wracam, co i rusz mnie coś w nim zaskakuje, a moja miłość do niego wzrasta. Nie wiem czy tak będzie w przypadku The Car, ale myślę, że jest to wielce prawdopodobne, gdyż już teraz album ten jest dla mnie Arcydziełem i bardzo mocnym kandydatem to płyty 2022 roku.
W czasach gdy świat pędzi w zawrotnym tempie, a częstotliwość pojawiania się nowych muzyków i krążków jest tak duża, że często coś jest w słuchawkach tylko przelotem i na chwilę, Arctic Monkeys obrali zupełnie inny kierunek. Postanowili się oni wypisać z mknącego z prędkością światła sportowego auta i postawili na drastyczne zaciągnięcie hamulca ręcznego. Swój pojazd zmienili na wolną i klasyczną machinę z piękną i melodyjną duszą. Wielu ich posunięcia nie zrozumie. Jednak Ci z Was, którzy otworzą drzwi ich The Car doznają cudownego zmysłowego uderzenia, w którym muzyka uwodzi i czaruje, dając nam spokój i wytchnienie oraz pełne fascynacji uniesienia.
1 Comment
Comments are closed.